Zauważyłam, że bardzo chętnie czytane są posty z propozycjami zabaw. Tym razem poszłam troszkę na skróty i zaproponuję grę - "Bim Bom".
Gorąco polecam, zapewniam, że większość dzieci ją uwielbia. Jest adresowana szczególnie do maluchów z opóźnionym rozwojem mowy, dzieciaków z zaburzoną percepcją słuchową. Gra rozwija również percepcję wzrokową. Dzięki niej zajmiecie swoje pociechy na przynajmniej kilkanaście minut.
Gra składa się z kilku plansz tematycznych: na wsi, w przedszkolu, na ulicy i na koncercie. Dołączone są kółeczka, na których umieszczone są różne szczegóły z poszczególnych plansz (na zdjęciu niżej).
Jest kilka propozycji tej gry.
Proponuję, by zawsze po pokazaniu dziecku głównej planszy, zapytać o to, co na niej widzi, gdzie to jest. Jeśli dziecko ma problem z mową, to my opowiadamy i dopytujemy... a krowa gdzie jest? Czy ona jest uśmiechnięta? Pokaż, jak uśmiecha się krowa... itp... Możemy również zapytać malucha, jakie dźwięki wydają zwierzątka (w przypadku planszy „Na wsi”). Następnie wykładamy kółka ze szczegółami z obrazka, możemy wyłożyć wszystkie w przypadku starszych dzieci albo tylko konkretną liczbę do odpowiedniej planszy w przypadku młodszych. Włączamy dołączoną do gry płytę i dziecko musi rozpoznać dźwięk, znaleźć odpowiednie kółeczko na przykład krowę i położyć kółeczko na planszy w miejscu, gdzie jest krowa.
Gra to doskonały prezent pod choinkę. Życzę udanej zabawy!
Z tych samych powodów, dla których sam nie mógłby na przykład złożyć
złamanego palca u swojej pociechy. Może porównanie ekstremalne, ale istnieje
ogromne prawdopodobieństwo, że możemy wywołać głoskę nieprawidłowo.
Rodzicom może się wydawać, że to nie jest nic trudnego, wytłumaczyć dziecku, że na przykład języczek trzeba trzymać za ząbkami, a nie wkładać go między zęby. Ale nie tylko o ten wskakujący między ząbki języczek chodzi. Logopeda przede wszystkim będzie potrafił ustalić przyczynę seplenienia, którą może być m.in. krótkie wędzidełko, obniżone napięcie mięśnia okrężnego ust, obniżona sprawność języka a także, co wcale nie jest takie proste do wychwycenia przez rodziców, zauważy, czy powietrze przepływa prawidłowo. Często wadą u dzieci jest seplenienie boczne. Przy seplenieniu bocznym nie wystarczy powiedzieć do dziecka, żeby schowało języczek za ząbki. To nie spowoduje, że wada zniknie,
Kolejnym problemem może być to, że rodzice bardzo często mają podobne wady wymowy jak ich dzieci (a raczej odwrotnie) - dotyczy to często seplenienia właśnie i rerania (nieprawidłowej wymowy głoski <r>). Jeśli rodzic z nieprawidłową wymową ćwiczy z dzieckiem jakąkolwiek głoskę, nie ma szans, żeby wybrzmiała ona u dziecka prawidłowo. Rodzic przekazuje złe wzorce słuchowe. Pomijam tu podstawowe kwestie samej metodyki pracy z dzieckiem i sposobów terapii, których nie wyczyta się z internetu.
Rodzicom może się wydawać, że to nie jest nic trudnego, wytłumaczyć dziecku, że na przykład języczek trzeba trzymać za ząbkami, a nie wkładać go między zęby. Ale nie tylko o ten wskakujący między ząbki języczek chodzi. Logopeda przede wszystkim będzie potrafił ustalić przyczynę seplenienia, którą może być m.in. krótkie wędzidełko, obniżone napięcie mięśnia okrężnego ust, obniżona sprawność języka a także, co wcale nie jest takie proste do wychwycenia przez rodziców, zauważy, czy powietrze przepływa prawidłowo. Często wadą u dzieci jest seplenienie boczne. Przy seplenieniu bocznym nie wystarczy powiedzieć do dziecka, żeby schowało języczek za ząbki. To nie spowoduje, że wada zniknie,
Kolejnym problemem może być to, że rodzice bardzo często mają podobne wady wymowy jak ich dzieci (a raczej odwrotnie) - dotyczy to często seplenienia właśnie i rerania (nieprawidłowej wymowy głoski <r>). Jeśli rodzic z nieprawidłową wymową ćwiczy z dzieckiem jakąkolwiek głoskę, nie ma szans, żeby wybrzmiała ona u dziecka prawidłowo. Rodzic przekazuje złe wzorce słuchowe. Pomijam tu podstawowe kwestie samej metodyki pracy z dzieckiem i sposobów terapii, których nie wyczyta się z internetu.
Rodzic
jednak może w czasie terapii zrobić bardzo wiele. Powinien według
wskazówek ćwiczyć z dzieckiem regularnie. Lepiej codziennie po kilka
minut, przy różnych okazjach niż raz w tygodniu przez godzinę tuż przed
zajęciami. Pod warunkiem oczywiście, że rodzic nie ma poważnej wady
wymowy.
Jeszcze jedna ważna uwaga do rodziców. Nieleczone wady wymowy mogą mieć poważniejsze konsekwencje niż może się wydawać. Po pierwsze sama przyczyna ich może wynikać z nieprawidłowości organicznych. Dzieci z wadami wymowy mogą mieć problemy z czytaniem i pisaniem. Nie wspomnę już o tym, że jako dorośli pewnych zawodów nie będą mogli wykonywać. I nie tylko chodzi o zawód logopedy.
I wcale nie jest przeznaczona tylko dla dzieci potrafiących czytać. Świetnie radzą sobie z zabawą trzylatki.
Potrzebujemy: mazaków, kartki papieru, kawałka materiału lub papieru kolorowego. Na kartce rysujemy mazakami trzy główki dziewczynek. Każdą nazywamy: Ala, Ola, Ula. Pierwsze samogłoski pierwsze piszemy innym kolorem.
Następnie z materiału lub papieru kolorowego wycinamy skarpety. Na każdej ze skarpet piszemy wielką literą samogłoski: A, O, U - pierwsze głoski imion naszych bohaterek.
Tłumaczymy dziecku, że do Ali, Oli i Uli przyszedł Mikołaj z prezentami, ale pomylił ich prezenty. Na całe szczęście wszystkie skarpetki oznaczone są głoskami. Od tych głosek zaczynają się imiona dziewczynek. Dzieci trzyletnie już wzrokowo będą potrafiły wybrać skarpetkę z taką głoską, od jakiej zaczyna się imię konkretnej dziewczynki.My głośno wypowiadamy głoskę raz imię dziewczynki. Dbamy o to, żeby dziecko patrzyło na nasze usta.
Twarze dziewczynek rysowałam sama, jeśli ktoś ma nieco większy talent proponuję właśnie zrobić to samemu. Jeśli ktoś rysuje jeszcze gorzej ode mnie, może wkleić dziewczynki z gazety albo znaleźć obrazki w internecie. Ważne, żeby nie były zbyt duże, napis też musi być widoczny.
Udanej zabawy.
Potrzebujemy: mazaków, kartki papieru, kawałka materiału lub papieru kolorowego. Na kartce rysujemy mazakami trzy główki dziewczynek. Każdą nazywamy: Ala, Ola, Ula. Pierwsze samogłoski pierwsze piszemy innym kolorem.
Następnie z materiału lub papieru kolorowego wycinamy skarpety. Na każdej ze skarpet piszemy wielką literą samogłoski: A, O, U - pierwsze głoski imion naszych bohaterek.
Tłumaczymy dziecku, że do Ali, Oli i Uli przyszedł Mikołaj z prezentami, ale pomylił ich prezenty. Na całe szczęście wszystkie skarpetki oznaczone są głoskami. Od tych głosek zaczynają się imiona dziewczynek. Dzieci trzyletnie już wzrokowo będą potrafiły wybrać skarpetkę z taką głoską, od jakiej zaczyna się imię konkretnej dziewczynki.My głośno wypowiadamy głoskę raz imię dziewczynki. Dbamy o to, żeby dziecko patrzyło na nasze usta.
Twarze dziewczynek rysowałam sama, jeśli ktoś ma nieco większy talent proponuję właśnie zrobić to samemu. Jeśli ktoś rysuje jeszcze gorzej ode mnie, może wkleić dziewczynki z gazety albo znaleźć obrazki w internecie. Ważne, żeby nie były zbyt duże, napis też musi być widoczny.
Udanej zabawy.
A czy do Was też przyszedł Mikołaj?
Pozostaję w temacie mikołajkowym. Podaję przepis na zabawy, które można wykorzystać z dzieckiem.
Pierwsza zabawa polega na dokończeniu Mikołaja. Potrzebny
nam jest rysunek buzi Mikołaja, wycięta z materiału czapka (starsze dzieci same
mogą zrobić taką czapkę, młodszym można ją wyciąć).
Dziecko przykleja czapkę na
swoje miejsce, dokleja z waty brodę. I gotowe. Można także przyozdobić czapkę.
Dla maluchów przygotowałam taki
wierszyk:
Mikołaj idzie tup, tup, tup.
Dzwoneczkami dzwoni dzyń, dzyń, dzyń.
Śpiewa sobie la, la, la.
Dziś prezenty dzieciom da.
Dziecko, które nie mówi, może z nami kończyć tylko wyrażenia
dźwiękonaśladowcze.
Pamiętamy, by podczas przygotowywania Mikołaja o wszystko
pytać: gdzie Mikołaj ma nos, gdzie ma oczy, gdzie ma buzię, czego Mikołaj nie
ma? Zabawa musi być dostosowana do umiejętności językowych dziecka.
Kolejna zabawa już jutro. Jeśli zrobicie ze swoimi dziećmi
podobne prace, możecie przesyłać na mojego maila, bym mogła te prace opublikować na blogu. Życzę dobrej zabawy.
Zgodnie z obietnicą podaję przepis na Mikołaja. Nie jest za skomplikowany. Potrzebna nam jest:
bibuła czerwona, wata, kartka bloku technicznego, marker, kolorowa kartka bloku technicznego, można również zwykły kolorowy papier nakleić na sztywniejszą kartkę, na której będzie nasz mikołaj, mazaki, klej, nożyczki.
Wycinamy prostokąt, który będzie naszym tułowiem i szyją jednocześnie, szablon głowy, czapki, brody, rąk, wąsów. Wszystko oprócz głowy. brody i wąsów otaczamy bibułą czerwoną. Przyklejamy do kartki papieru. Następnie doklejamy ręce, głowę, brodę, wąsy, szablony tych dwóch ostatnich smarujemy klejem i nakładamy watę. Dorysowujemy Mikołajowi oczy i usta. Ozdabiamy watą rękawy, doklejamy guziczki. Dziecko może jeszcze przyozdobić kartkę w dowolny sposób. To doskonałe ćwiczenie manualne, ale również może stać się doskonałym ćwiczeniem językowym. Dziecko przecież będzie robić wąsy, brodę, oczy, płaszczyk, czapkę, guziki itd. Ze starszymi dziećmi 3-5 letnimi już możemy porozmawiać... dopytać, co przynosi Mikołaj, komu daje prezenty, czym przyjeżdża itd. Ważne, żeby zabawa była wspólna... my i dzieci, no i oczywiście, żeby pozostała zabawą.
bibuła czerwona, wata, kartka bloku technicznego, marker, kolorowa kartka bloku technicznego, można również zwykły kolorowy papier nakleić na sztywniejszą kartkę, na której będzie nasz mikołaj, mazaki, klej, nożyczki.
Wycinamy prostokąt, który będzie naszym tułowiem i szyją jednocześnie, szablon głowy, czapki, brody, rąk, wąsów. Wszystko oprócz głowy. brody i wąsów otaczamy bibułą czerwoną. Przyklejamy do kartki papieru. Następnie doklejamy ręce, głowę, brodę, wąsy, szablony tych dwóch ostatnich smarujemy klejem i nakładamy watę. Dorysowujemy Mikołajowi oczy i usta. Ozdabiamy watą rękawy, doklejamy guziczki. Dziecko może jeszcze przyozdobić kartkę w dowolny sposób. To doskonałe ćwiczenie manualne, ale również może stać się doskonałym ćwiczeniem językowym. Dziecko przecież będzie robić wąsy, brodę, oczy, płaszczyk, czapkę, guziki itd. Ze starszymi dziećmi 3-5 letnimi już możemy porozmawiać... dopytać, co przynosi Mikołaj, komu daje prezenty, czym przyjeżdża itd. Ważne, żeby zabawa była wspólna... my i dzieci, no i oczywiście, żeby pozostała zabawą.
Powiększone migdały u dziecka. Wycinać czy zostawić? Na to pytanie próżno szukać odpowiedzi na blogu. O tym decyduje przede wszystkim lekarz laryngolog. Ale napiszę troszkę, jak wszystko wygląda z logopedycznego punktu widzenia. W skrócie oczywiście.
Przerośnięty migdał może mieć bardzo duży wpływ na rozwój mowy dziecka oraz na jakość tej mowy.
Trzeci migdał znajduje się na tylnej ścianie gardła nad migdałkami podniebiennymi i podniebieniem miękkim. Zaczyna się rozwijać po narodzeniu i zazwyczaj maksymalną wielkość osiąga u dzieci w wieku 3-7 lat. Pełni rolę ochronną, jest częścią układu odpornościowego. Potem zaczyna zanikać.
Problem pojawia się, gdy dochodzi do obrzęku i przerostu tkanki migdałka. Mają na to wpływ częste infekcje. Zazwyczaj trzeci migdał po chorobach bakteryjnych czy wirusowych wraca do swoich rozmiarów, ale nie zawsze.
Przerośnięty zatyka ujścia trąbek słuchowych, może doprowadzić do wysiękowego zapalenia ucha, bardzo często powoduje również u dzieci problemy ze słuchem.
Kiedy można podejrzewać, że u dziecka przerośnięty jest trzeci migdał?
Pierwszym sygnałem jest nocne chrapanie i spanie z otwartą buzią. Dziecko się nie wysypia, budzi w nocy, może dochodzić do bezdechów. Dziecko bardzo często ma niedrożny nos, co powoduje, że oddycha właśnie ustami. Oddychanie ustami z kolei powoduje, że buzia dziecka jest otwarta, język na dole, bardzo często wchodzi między zęby a to już o krok od seplenienia i wad zgryzu. Osłabione są również mięśnie warg. Tworzy się nieprawidłowy tor oddychania - czyli przez buzię, a nie przez nos.
Jeśli Twoje dziecko ma którykolwiek z tych objawów, warto skonsultować to ze specjalistą - laryngologiem. Bardzo często to właśnie logopeda kieruje na specjalistyczne badania, bo rodziców na początku niepokoi gorszy rozwój mowy dziecka lub jego niewyraźna mowa. Dlatego zazwyczaj umawia się na początek do logopedy. Zwykle dzieci z przerośniętym migdałem terapii logopedycznej potrzebują.
Jeśli okaże się, że Twoje dziecko ma przerośnięty trzeci migdał, warto wykonać też badanie słuchu.
Pozdrawiam serdecznie. W razie pytań, jestem do dyspozycji.
Otrzymałam ostatnio maila od mamy osiomiesięcznej dziewczynki z pytaniem, czy z tak małym dzieckiem może przyjść do logopedy. Odpowiadam wszystkim rodzicom, którzy mają podobny dylemat - tak. Nawet noworodek może wymagać interwencji logopedycznej.
Koleżanka, która urodziła dziecko z zespołem Downa, miała ogromny problem z karmieniem malucha. Na pomoc przyszła pani neurologopedka, która pracowała na oddziale (był to warszawski szpital). Pokazała, jak należy dziecko ułożyć do karmienia, dała wskazówki, jak pracować z takim maleństwem. Pomoc logopedyczna skierowana jest nie tylko do dzieci, u których po urodzeniu stwierdzono nieprawidłowości.
Także zdrowe niemowlaki mogą potrzebować pomocy logopedy. Pierwszym sygnałem mogą być problemy z jedzeniem (dziecko nieumiejętnie chwyta brodawkę lub smoczek, po bokach warg ulewa się mleko), niepokojące może być, gdy dziecko ma otwartą buźkę przez większość czasu (kiedy śpi) i ma delikatnie opadnięte kąciki ust. Bacznie należy zwracać uwagę na to, czy dziecko odwraca główkę w stronę dźwięku.
Wiadomo jednak, że to pierwsze i podstawowe sygnały, które mogą niepokoić w okresie niemowlęcym. Chciałam jednak podkreślić, że na każdym etapie rozwoju dziecka można do logopedy się zgłosić w myśl naszej akcji bezpłatnych konsultacji "Dwa słowa na dwa lata to za mało" - wczesna interwencja logopedyczna w wielu przypadkach daje szansę na prawidłowy rozwój nie tylko mowy dziecka, ale jego rozwój w ogóle. Przecież za pomocą słów, znaczeń poznajemy świat, żebyśmy mogli myśleć, te nasze myśli muszą być zwerbalizowane. I właśnie dlatego ten rozwój mowy jest tak istotny.
Koleżanka, która urodziła dziecko z zespołem Downa, miała ogromny problem z karmieniem malucha. Na pomoc przyszła pani neurologopedka, która pracowała na oddziale (był to warszawski szpital). Pokazała, jak należy dziecko ułożyć do karmienia, dała wskazówki, jak pracować z takim maleństwem. Pomoc logopedyczna skierowana jest nie tylko do dzieci, u których po urodzeniu stwierdzono nieprawidłowości.
Także zdrowe niemowlaki mogą potrzebować pomocy logopedy. Pierwszym sygnałem mogą być problemy z jedzeniem (dziecko nieumiejętnie chwyta brodawkę lub smoczek, po bokach warg ulewa się mleko), niepokojące może być, gdy dziecko ma otwartą buźkę przez większość czasu (kiedy śpi) i ma delikatnie opadnięte kąciki ust. Bacznie należy zwracać uwagę na to, czy dziecko odwraca główkę w stronę dźwięku.
Wiadomo jednak, że to pierwsze i podstawowe sygnały, które mogą niepokoić w okresie niemowlęcym. Chciałam jednak podkreślić, że na każdym etapie rozwoju dziecka można do logopedy się zgłosić w myśl naszej akcji bezpłatnych konsultacji "Dwa słowa na dwa lata to za mało" - wczesna interwencja logopedyczna w wielu przypadkach daje szansę na prawidłowy rozwój nie tylko mowy dziecka, ale jego rozwój w ogóle. Przecież za pomocą słów, znaczeń poznajemy świat, żebyśmy mogli myśleć, te nasze myśli muszą być zwerbalizowane. I właśnie dlatego ten rozwój mowy jest tak istotny.
Zaniedbałam bardzo mojego bloga. To jednak nie znaczyło, że nie robiłam nic. Wręcz przeciwnie. Poszerzałam i poszerzam swoją wiedzę na temat wczesnej interwencji logopedycznej. O tym już wkrótce. I oczywiście zagłębiam się w tematykę autyzmu.
Chwilowa zmiana tematu.
Na rozgrzewkę przesyłam link do tekstu w radomskim wydaniu "Gazety Wyborczej" o pewnym stowarzyszeniu...
Najpierw było przedszkole w domku, teraz pomagają nie tylko niepełnosprawnym dzieciom
(rzadko podaję linki do swoich tekstów, ale ten jest naprawdę ważny) To dla tych, którym brakuje wiary i czasem odwagi. Świat można zmieniać, wystarczy tylko przekonać samych siebie, że można to zrobić :)
Przy okazji wspomnę moją wycieczkę do Anglii. Kiedy tam jestem, nie mogę się powstrzymać od zakupów. W jednym ze sklepów sieciowych dość popularnej marki przy kasie obsługiwała mnie dziewczyna z zespołem Downa. Dwa lata temu, kiedy ponownie odwiedziłam moją przyjaciółkę, w tym samym sklepie znów trafiłam na tę samą kasjerkę. Nie ukrywam, że za pierwszym razem byłam zdziwiona. Chyba nie muszę pisać dlaczego. W Polsce trudno sobie wyobrazić podobną sytuację. Oczywiście ofert pracy dla niepełnosprawnych nie brakuje. Głównie jednak chodzi o osoby po zawale, u których niepełnosprawności nie widać. Dlatego zatrudnianie niepełnosprawnych to fikcja!
Ta dziewczyna z Anglii nie obsługiwała mnie ani lepiej, ani gorzej niż jej pełnosprawni koledzy. Po prostu jak każdy z nas była w pracy i wypełniała swoje obowiązki.
W Polsce takim osobom nie daje się szansy wyjść z cienia. To wielka strata... strata dla pracodawców, ale też dla tych niepełnosprawnych, którzy być może nigdy nie będą mieli możliwości pochwalić się swoimi umiejętnościami.
P.S.
Jeśli czyta to właściciel jakiejś firmy, która potrzebuje ekipy sprzątającej, proszę o kontakt. Znam pewną ekipę, która doskonale wywiąże się ze swoich obowiązków. Proszę tylko nie pytać, czy chodzi o osoby niepełnosprawne, chodzi o osoby kompetentne.
Chwilowa zmiana tematu.
Na rozgrzewkę przesyłam link do tekstu w radomskim wydaniu "Gazety Wyborczej" o pewnym stowarzyszeniu...
Najpierw było przedszkole w domku, teraz pomagają nie tylko niepełnosprawnym dzieciom
(rzadko podaję linki do swoich tekstów, ale ten jest naprawdę ważny) To dla tych, którym brakuje wiary i czasem odwagi. Świat można zmieniać, wystarczy tylko przekonać samych siebie, że można to zrobić :)
Przy okazji wspomnę moją wycieczkę do Anglii. Kiedy tam jestem, nie mogę się powstrzymać od zakupów. W jednym ze sklepów sieciowych dość popularnej marki przy kasie obsługiwała mnie dziewczyna z zespołem Downa. Dwa lata temu, kiedy ponownie odwiedziłam moją przyjaciółkę, w tym samym sklepie znów trafiłam na tę samą kasjerkę. Nie ukrywam, że za pierwszym razem byłam zdziwiona. Chyba nie muszę pisać dlaczego. W Polsce trudno sobie wyobrazić podobną sytuację. Oczywiście ofert pracy dla niepełnosprawnych nie brakuje. Głównie jednak chodzi o osoby po zawale, u których niepełnosprawności nie widać. Dlatego zatrudnianie niepełnosprawnych to fikcja!
Ta dziewczyna z Anglii nie obsługiwała mnie ani lepiej, ani gorzej niż jej pełnosprawni koledzy. Po prostu jak każdy z nas była w pracy i wypełniała swoje obowiązki.
W Polsce takim osobom nie daje się szansy wyjść z cienia. To wielka strata... strata dla pracodawców, ale też dla tych niepełnosprawnych, którzy być może nigdy nie będą mieli możliwości pochwalić się swoimi umiejętnościami.
P.S.
Jeśli czyta to właściciel jakiejś firmy, która potrzebuje ekipy sprzątającej, proszę o kontakt. Znam pewną ekipę, która doskonale wywiąże się ze swoich obowiązków. Proszę tylko nie pytać, czy chodzi o osoby niepełnosprawne, chodzi o osoby kompetentne.
Mama: Wie pani, ten mój syn. Mało mówi, właściwie to on wcale nie mówi, co ja mu powiem powtórz, powiedz to on nic, ja się o coś dopytuję, to może słowem coś tam powie - relacjonuje sąsiadce mama, tempem ekspresowym.
Sąsiadka: - Jasiek, w co się bawiłeś w przedszkolu?
Jasiek: - Ja.... Mama przerywa: - No powiedz, Jasiu, powiedz. Byłeś z kolegami tak, byliście w kinie. Wie pani, to kino takie drogie, ale już poszli. No, Jasiek i co jeszcze robiłeś, no, powiedz pani. Po kinie poszliście do hula parku, tak. Tam to mu się podoba....Ten hula park taki duży, tyle piłeczek, zabawek. Tak, Jasiu. Lubisz tam chodzić. No, sama pani widzi, wszystko za niego trzeba powiedzieć...
Dlaczego dziecko nie mówi? Bo nie dajemy mu dojść do słowa. Oczywiście sytuacja groteskowa, ale proszę mi wierzyć, takie się zdarzają.
Pamiętajmy, żeby dać dziecku powiedzieć, nawet, jeśli powie to naszym zdaniem nieporadnie, trzy razy się zatnie i przekręci pięć słów. Bądźmy wobec niego cierpliwi. Nie mówmy do niego „powiedz”, „powtórz”. Bo nie będzie miało ochoty, żeby powtarzać, a potem może stracić ochotę do mówienia w ogóle.
Przykład:
- Mama... mama.. a ja ... ja... z pania poslimy na dwól na tawki.
Mama: - taaak, poszliście z panią bawić się na huśtawkach, na dworze. Świetnie.
Powtarzamy jeszcze raz wypowiedź dziecka, nie zwracając mu na to uwagi, a jednocześnie powtarzamy poprawnie. Oczywiście, jeśli dziecko zaczyna ćwiczyć poprawną wymowę, wiele zadań polega na powtarzaniu, ale wtedy wiadomo, że zasady są inne. W mowie codziennej nie możemy ciągle do dziecka mówić: źle, powiedz jeszcze raz, powtórz, bo dziecko będzie się irytować i będzie miało poczucie porażki, a przecież nie o to nam chodzi.
Pamiętajmy również, że tzw. kąpiel słowna, gdy dużo mówimy do dziecka uzasadniona jest w przypadku, gdy przemywamy z kilkumiesięcznym maluchem.
W kolejnych postach - zabawy językowe dla naszych dzieci.
Sąsiadka: - Jasiek, w co się bawiłeś w przedszkolu?
Jasiek: - Ja.... Mama przerywa: - No powiedz, Jasiu, powiedz. Byłeś z kolegami tak, byliście w kinie. Wie pani, to kino takie drogie, ale już poszli. No, Jasiek i co jeszcze robiłeś, no, powiedz pani. Po kinie poszliście do hula parku, tak. Tam to mu się podoba....Ten hula park taki duży, tyle piłeczek, zabawek. Tak, Jasiu. Lubisz tam chodzić. No, sama pani widzi, wszystko za niego trzeba powiedzieć...
Dlaczego dziecko nie mówi? Bo nie dajemy mu dojść do słowa. Oczywiście sytuacja groteskowa, ale proszę mi wierzyć, takie się zdarzają.
Pamiętajmy, żeby dać dziecku powiedzieć, nawet, jeśli powie to naszym zdaniem nieporadnie, trzy razy się zatnie i przekręci pięć słów. Bądźmy wobec niego cierpliwi. Nie mówmy do niego „powiedz”, „powtórz”. Bo nie będzie miało ochoty, żeby powtarzać, a potem może stracić ochotę do mówienia w ogóle.
Przykład:
- Mama... mama.. a ja ... ja... z pania poslimy na dwól na tawki.
Mama: - taaak, poszliście z panią bawić się na huśtawkach, na dworze. Świetnie.
Powtarzamy jeszcze raz wypowiedź dziecka, nie zwracając mu na to uwagi, a jednocześnie powtarzamy poprawnie. Oczywiście, jeśli dziecko zaczyna ćwiczyć poprawną wymowę, wiele zadań polega na powtarzaniu, ale wtedy wiadomo, że zasady są inne. W mowie codziennej nie możemy ciągle do dziecka mówić: źle, powiedz jeszcze raz, powtórz, bo dziecko będzie się irytować i będzie miało poczucie porażki, a przecież nie o to nam chodzi.
Pamiętajmy również, że tzw. kąpiel słowna, gdy dużo mówimy do dziecka uzasadniona jest w przypadku, gdy przemywamy z kilkumiesięcznym maluchem.
W kolejnych postach - zabawy językowe dla naszych dzieci.
- A cio tio. Ci ci tu mamiunia, włoziła. Ojejciu, śpidenki jak dla dziewćinki, ati ati, niegziećna mamunia. Ojojojoj. Takie śpiodenki. Ciocia cie teraz psiebiezie, umyjemy minia, damy papuśka. Ziupećke z ogórećkami. Ooo bum bum tam jeśt. A ciucio mamy, ajciu ajciu pójdziemy - monolog ciągnie się jakieś pięć minut. Mina dziecka bezcenna, ale owszem uśmiecha się. Śmieje się do nas... a może z nas.
A tak poważnie. Z ręką na sercu, ile razy tak mówiliśmy do dzieci? (.....miejsce na własne przemyślenia.....). Mnie się zdarza...
Ale do rzeczy.
Dlaczego do dziecka powinniśmy mówić po polsku, użytkowym językiem?
Bo dziecko ma uczyć się polskiego, poprawnego użycia języka. Kiedy jest małe, już łapie melodię mowy, akcent, rytm, w wieku kilku miesięcy jest wrażliwe na każde dźwięki, które do niego dochodzą, uczy się rozróżniać te podobnie brzmiące - p i b itp. Jeśli zdrabniamy cały czas, to właśnie taki język dziecko będzie przyswajać.
Kolejną ważna kwestia: jeśli my na wyjście na dwór mówimy „ajciu, ajciu”, każdy samochód jest „bum, bum”, to dziecko uczy się właśnie takich słów, jeśli okaże się, że mowa u niego wolniej się rozwija, do tego dochodzą jakieś inne zaburzenia, to za chwilę trzylatek posługujący się taką mową nie będzie przez nikogo rozumiany.
A przecież możemy na samochód powiedzieć auto - to dwie sylaby do powtórzenia - <ał to>. Dość proste sylaby, które w mowie dziecka pojawiają się szybko. Ostatnio uczyłam tego słowa dwudziestomiesięczne bliźniaki i chłopczyk zaraz powtarzał. Czyli da się. Owszem, wszelkie wyrazy dźwiękonaśladowcze są bardzo ważne, bo bawią dzieci, dzieci je łatwo zapamiętują, są bardzo pomocne w rozwoju mowy. Ale nie wymyślajmy nazw na wszystkie przedmioty dookoła. Bo dziecko będzie musiało w ten sposób przyswoić dwa języki - ten użytkowy język polski i ten <po naszemu> domowy. Zresztą co innego jest powiedzieć: hop hop, muu, bee, haha a co innego <ajciu> dwór, <ciaciu> kąpiel itd...
Nie powtarzajmy nieprawidłowych słów dziecka.
Jeśli trzylatek na samochód mówi <aciu>, nie możemy przejmować tego języka. Przykład:
- <Aciu> tata ma - słyszymy od dziecka.
Rodzic: - Tata ma duże <aciu>.
Poprawnie powinniśmy powiedzieć: - Tak, tata ma auto. Duże ma tata auto?
Nazywajmy rzeczy z najbliższego otoczenia. Mówmy krótko.
- Zobacz, co mama ma? Picie. Już mama daje.
Wiadomo, że nie damy rady cały czas tak mówić do dziecka, ale powinniśmy spowolnić mowę, szczególnie w sytuacjach istotnych. Kiedy dajemy pić, jeść, gdy coś nazywamy, wyjaśniamy. Żeby zapamiętać dane słowo, należy je powtórzyć mnóstwo razy. Dlatego opowiadajmy dzieciom o nowych rzeczach.
- Zobacz auto. Jakie duże. Tata ma auto? A gdzie? Tam. Tak. Tam tata stawia auto.
Uwaga! Nie dajmy się też zwariować. Na wszystko trzeba znaleźć złoty środek. Rodzicom, którzy są zaniepokojeni rozwojem owy dziecka, proponuję założenie dzienniczka i zapisywanie nowych wyrazów, jeśli z tygodnia na tydzień wyrazów przybywa, jest to dobry znak, że mowa „idzie do przodu”.
A tak poważnie. Z ręką na sercu, ile razy tak mówiliśmy do dzieci? (.....miejsce na własne przemyślenia.....). Mnie się zdarza...
Ale do rzeczy.
Dlaczego do dziecka powinniśmy mówić po polsku, użytkowym językiem?
Bo dziecko ma uczyć się polskiego, poprawnego użycia języka. Kiedy jest małe, już łapie melodię mowy, akcent, rytm, w wieku kilku miesięcy jest wrażliwe na każde dźwięki, które do niego dochodzą, uczy się rozróżniać te podobnie brzmiące - p i b itp. Jeśli zdrabniamy cały czas, to właśnie taki język dziecko będzie przyswajać.
Kolejną ważna kwestia: jeśli my na wyjście na dwór mówimy „ajciu, ajciu”, każdy samochód jest „bum, bum”, to dziecko uczy się właśnie takich słów, jeśli okaże się, że mowa u niego wolniej się rozwija, do tego dochodzą jakieś inne zaburzenia, to za chwilę trzylatek posługujący się taką mową nie będzie przez nikogo rozumiany.
A przecież możemy na samochód powiedzieć auto - to dwie sylaby do powtórzenia - <ał to>. Dość proste sylaby, które w mowie dziecka pojawiają się szybko. Ostatnio uczyłam tego słowa dwudziestomiesięczne bliźniaki i chłopczyk zaraz powtarzał. Czyli da się. Owszem, wszelkie wyrazy dźwiękonaśladowcze są bardzo ważne, bo bawią dzieci, dzieci je łatwo zapamiętują, są bardzo pomocne w rozwoju mowy. Ale nie wymyślajmy nazw na wszystkie przedmioty dookoła. Bo dziecko będzie musiało w ten sposób przyswoić dwa języki - ten użytkowy język polski i ten <po naszemu> domowy. Zresztą co innego jest powiedzieć: hop hop, muu, bee, haha a co innego <ajciu> dwór, <ciaciu> kąpiel itd...
Nie powtarzajmy nieprawidłowych słów dziecka.
Jeśli trzylatek na samochód mówi <aciu>, nie możemy przejmować tego języka. Przykład:
- <Aciu> tata ma - słyszymy od dziecka.
Rodzic: - Tata ma duże <aciu>.
Poprawnie powinniśmy powiedzieć: - Tak, tata ma auto. Duże ma tata auto?
Nazywajmy rzeczy z najbliższego otoczenia. Mówmy krótko.
- Zobacz, co mama ma? Picie. Już mama daje.
Wiadomo, że nie damy rady cały czas tak mówić do dziecka, ale powinniśmy spowolnić mowę, szczególnie w sytuacjach istotnych. Kiedy dajemy pić, jeść, gdy coś nazywamy, wyjaśniamy. Żeby zapamiętać dane słowo, należy je powtórzyć mnóstwo razy. Dlatego opowiadajmy dzieciom o nowych rzeczach.
- Zobacz auto. Jakie duże. Tata ma auto? A gdzie? Tam. Tak. Tam tata stawia auto.
Uwaga! Nie dajmy się też zwariować. Na wszystko trzeba znaleźć złoty środek. Rodzicom, którzy są zaniepokojeni rozwojem owy dziecka, proponuję założenie dzienniczka i zapisywanie nowych wyrazów, jeśli z tygodnia na tydzień wyrazów przybywa, jest to dobry znak, że mowa „idzie do przodu”.
Poradnia Psychologiczno-Pedagogiczna nr 1
ul. Kolejowa 22, 26-600 Radom
tel. 48 360 20 97
Poradnia Psychologiczno-Pedagogiczna nr 2
ul. Toruńska 9, 26-600 Radom
tel. 48 331 24 98
Poradnia Psychologiczno-Pedagogiczna nr 3
ul. Główna 3, 26-600 Radom
tel. 48 331 45 10
Przychodnia Konsultacyjna Instytutu Fizjologii i Patologii Słuchu
ul. Bóżniczna 3, 26-600 Radom
tel. 48 340 29 69
Poradnia dla Osób z Autyzmem Dziecięcym
ul. Reja 30, tel. 48 384 85 23
"Księżycowe dzieci" - Stowarzyszenie Pomocy Osobom ze Spektrum Autyzmu i ich Rodzinom
www.ksiezycowedzieci.pl
Stowarzyszenie "Karuzela"
www.karuzela.org
Niepubliczne Przedszkole Specjalne "Kraina Radości"
ul. Gajowa 80, 48 383 65 72
ul. Kolejowa 22, 26-600 Radom
tel. 48 360 20 97
Poradnia Psychologiczno-Pedagogiczna nr 2
ul. Toruńska 9, 26-600 Radom
tel. 48 331 24 98
Poradnia Psychologiczno-Pedagogiczna nr 3
ul. Główna 3, 26-600 Radom
tel. 48 331 45 10
Przychodnia Konsultacyjna Instytutu Fizjologii i Patologii Słuchu
ul. Bóżniczna 3, 26-600 Radom
tel. 48 340 29 69
Poradnia dla Osób z Autyzmem Dziecięcym
ul. Reja 30, tel. 48 384 85 23
"Księżycowe dzieci" - Stowarzyszenie Pomocy Osobom ze Spektrum Autyzmu i ich Rodzinom
www.ksiezycowedzieci.pl
Stowarzyszenie "Karuzela"
www.karuzela.org
Niepubliczne Przedszkole Specjalne "Kraina Radości"
ul. Gajowa 80, 48 383 65 72
Plakat projektu Rafała Wieliczko, grafika lubelskiego.
Przede wszystkim dlatego, że brak mowy u dwulatka to nie jest żadna norma! Kiedy słyszę od rodziców, że „to chłopiec, więc może jeszcze ma czas, bo u chłopców to zwykle później, bo jego tata też tak późno mówił... „wiem, że będzie ciężko przekonywać o słuszności moich argumentów. Na całe szczęście wielu moich rodziców jest uświadomionych, bo trafiają do mnie dzieci, które jeszcze nawet nie mają dwóch lat.
Absolutnie nie twierdzę, że takie dziecko nie ma czasu, by jeszcze uczyć się mowy, daleka jestem od straszenia czy dramatyzowania, ale jednak warto wcześniej zadbać o tak ważną dla naszego dziecka funkcję, jaką jest mowa. Bo dzięki temu nasze dziecko poznaje świat, może wyrazić swoje potrzeby i uczucia. Niemal każde dziecko ma potrzebę komunikowania się, ale nie wszystkie to potrafią. Dlatego w pewnym momencie po prostu trzeba im pomóc.
Jest jeszcze jeden ważny argument. Logopeda sprawdzi, czy nie ma dodatkowych czynników, które wpływają na opóźnienie mowy albo które mogą nabywanie mowy utrudnić: sprawność narządów artykulacyjnych, sposób poruszania się dziecka, chodzenia, siedzenia, umiejętności manualne, funkcje oralne: połykanie, ssanie, żucie i wiele, wiele innych. A w dalszej kolejności logopeda da wskazówki, jak pracować z dzieckiem. Bardzo często te wskazówki wystarczą. Na całe szczęście, większość rodziców dzwoni do mnie po kilku tygodniach od pierwszej wizyty i informuje o postępach dziecka. Ale, niestety, zdarzają się sytuacje, że kieruję dzieci na kolejne badania, bo przy okazji rodzic dowiaduje się, że znacznie powiększone są migdały, dziecko oddycha przez usta, wcale tak dobrze nie słyszy, jak rodzicom się wydawało i ma jeszcze inne problemy, które wymagają kolejnych badań albo konkretnej terapii. To oczywiście mniejszość, ale im wcześniejsza diagnoza, tym większe szanse na to, że uda nam się pewne rzeczy „naprawić”, naprowadzić na właściwy tor.
W kolejnym poście przedstawię listę poradni, do których można się z maluchem zgłosić.
Anna Zając Logopeda: Spostrzeżenia pierwsze. Co powinno nas zaniepokoić...: Mój pierwszy wpis dotyczy tego, z czym spotykam się najczęściej - zbyt późnej interwencji logopedycznej. Dlatego bardzo ważne jest, byście ...
Praktyczne informacje.
1. Język, w którym dziecko się uczy (który ma w szkole) stanie się językiem funkcjonalnie pierwszym, dlatego ważne jest, by język polski był w domu szczególnie pielęgnowany2. Dziecko naprzemiennie może używać w jednym zdaniu słownictwa dwóch języków, może mieć problemy z gramatyką. Nie poprawiajmy dziecka na każdym kroku słowami "powiedz jeszcze raz", sami powiedzmy jeszcze raz zdanie, które dziecko powiedziało, ale poprawnie, w ten sposób: dziecko (oczywiście przykładowo) byłem z friends outside. było great I rodzice: "a, byłeś na dworze z kolegami i było wspaniale, tak".
3. Jeśli dziecko ma problem z rozwojem mowy w języku etnicznym, należy się skonsultować z logopedą przed podjęciem decyzji o posłaniu dziecka do przedszkola z drugim językiem.
4. Naukę drugiego języka pozostawmy rodzimym użytkownikom języka. Nie uczmy dziecka na siłę słówek czy gramatyki w obcym języku. Dziecko przebywając na przykłąd w anglojęzycznym przedszkolu, szkole samo świetnie przyswoi ten język.
O dwujęzyczności mówi się już coraz więcej. Postaram się tym postem udzielić kilku podstawowych wskazówek rodzicom mieszkającym poza granicami Polski oraz rodzinom, które posługują się dwoma językami (np. tata Polak, mama obcokrajowiec). Specjaliści określają w takich przypadkach kilka sposobów porozumiewania się z dzieckiem i wprowadzania mu jednego i drugiego języka m.in w zależności na przykład od miejsca ( w domu w jednym języku, poza domem w innym) lub osoby (tata zawsze po polsku, mama Angielka tylko po angielsku). Ważne, by jedną ze strategii wybrać i konsekwentnie realizować.
Słuch fonematyczny u dziecka, czyli umiejętność rozróżniania poszczególnych głosek, rozwija się już w wieku ok. 7-9 miesięcy. Dziecko bardzo wcześnie wsłuchuje się w rytm mowy. W związku z tym już wtedy rozpoczyna się nabywanie języka. Dlatego bardzo ważne jest, by mówić do dziecka przede wszystkim poprawnie. Mama Polka, nawet jeśli mieszka od 10 lat w Anglii, nie będzie potrafiła tak czysto i płynnie mówić po angielsku jak rdzenni obywatele tego kraju, podobnie tata Anglik nie powie do dziecka poprawnie po polsku jak mama Polka. Dlatego rodzice powinni do dziecka mówić w swoim ojczystym języku. I wymagać odpowiedzi na pytanie w takim języku, w jakim pytanie zadali. W rozmowach między sobą rodzice przyjmują język, w którym najłatwiej im się komunikować i wymagają wówczas od dziecka rozmowy w takim samym języku.
Należy dziecku nazywać świat, wszystko dookoła i trzeba być cierpliwym.
W przypadku dziecka, które wychowuje się z rodzicami Polakami, w domu należy mówić po polsku. Zazwyczaj dzieci wychowywane poza granicami kraju, drugiego języka nabywają dopiero w przedszkolu. Wielu rodziców, którzy u mnie się pojawiają, pytają, czy posłać dziecko do przedszkola z obcym językiem. Podpowiadam, jeśli dziecko potrafi się adekwatnie do wieku porozumiewać po polsku, nie widzę przeszkód. Ale, jeśli rozwój mowy jest opóźnionym, dziecko ma poważny problem z porozumiewaniem się w jednym języku, wprowadzanie drugiego może być ryzykowne, a dla dziecka frustrujące. Należy także pamiętać, że rozwój mowy dziecka odbywa się do ok. 7 r.ż. Dlatego nawet jeśli drugi język będzie wprowadzony ok. 4 r.ż., dziecko ma szansę płynnie w tym języku porozumiewać się.
Trzeba też pamiętać, że dziecko, które rozpoczyna naukę w szkole z innym językiem niż język rodziców, musi umieć się w tym drugim języku porozumiewać. Ale języka drugiego uczy się od rodzimych użytkowników.
Słuch fonematyczny u dziecka, czyli umiejętność rozróżniania poszczególnych głosek, rozwija się już w wieku ok. 7-9 miesięcy. Dziecko bardzo wcześnie wsłuchuje się w rytm mowy. W związku z tym już wtedy rozpoczyna się nabywanie języka. Dlatego bardzo ważne jest, by mówić do dziecka przede wszystkim poprawnie. Mama Polka, nawet jeśli mieszka od 10 lat w Anglii, nie będzie potrafiła tak czysto i płynnie mówić po angielsku jak rdzenni obywatele tego kraju, podobnie tata Anglik nie powie do dziecka poprawnie po polsku jak mama Polka. Dlatego rodzice powinni do dziecka mówić w swoim ojczystym języku. I wymagać odpowiedzi na pytanie w takim języku, w jakim pytanie zadali. W rozmowach między sobą rodzice przyjmują język, w którym najłatwiej im się komunikować i wymagają wówczas od dziecka rozmowy w takim samym języku.
Należy dziecku nazywać świat, wszystko dookoła i trzeba być cierpliwym.
W przypadku dziecka, które wychowuje się z rodzicami Polakami, w domu należy mówić po polsku. Zazwyczaj dzieci wychowywane poza granicami kraju, drugiego języka nabywają dopiero w przedszkolu. Wielu rodziców, którzy u mnie się pojawiają, pytają, czy posłać dziecko do przedszkola z obcym językiem. Podpowiadam, jeśli dziecko potrafi się adekwatnie do wieku porozumiewać po polsku, nie widzę przeszkód. Ale, jeśli rozwój mowy jest opóźnionym, dziecko ma poważny problem z porozumiewaniem się w jednym języku, wprowadzanie drugiego może być ryzykowne, a dla dziecka frustrujące. Należy także pamiętać, że rozwój mowy dziecka odbywa się do ok. 7 r.ż. Dlatego nawet jeśli drugi język będzie wprowadzony ok. 4 r.ż., dziecko ma szansę płynnie w tym języku porozumiewać się.
Trzeba też pamiętać, że dziecko, które rozpoczyna naukę w szkole z innym językiem niż język rodziców, musi umieć się w tym drugim języku porozumiewać. Ale języka drugiego uczy się od rodzimych użytkowników.
Do tego wpisu zmotywowała mnie ostatnia sytuacja. Otóż laryngolog poradziła mamie mojego małego pacjenta, by ten do czasu usunięcia migdałów nie uczestniczył w terapii. Od razu poradziłam się koleżanek logopedek, bardziej doświadczonych, które podzieliły moje zdanie: absolutnie z terapii w takim przypadku nie należy rezygnować, jeśli nie ma innych medycznych przeciwwskazań.
Problemy z migdałkami ma wiele moich dzieci. W niektórych przypadkach, niestety, wiąże się to także z problemami ze słuchem. Dlatego tak ważna jest terapia - jest ona skuteczna zarówno przed zabiegiem jak i konieczna po zabiegu.
Co powinno nas zaniepokoić, jeśli chodzi o migdały i kiedy poradzić się lekarza:
1. dziecko często łapie infekcje górnych dróg oddechowych, anginę
2. dziecko często ma katar
3. nawykowo oddycha przez usta, ma otwartą buzię
4. w nocy śpi z otwartą buzią
5. chrapie
6. zauważamy, że może słabiej słyszeć (często też obniżenie progu słyszenia jest na tyle małe, że w codziennych sytuacjach możemy go nie zaobserwować)
Decyzję o wycięciu migdałów zawsze podejmuje lekarz.
Planuję zorganizować w kwietniu bezpłatne warsztaty na temat wspomagania rozwoju mowy dziecka. Muszę jednak znać liczbę chętnych i zorientować się, czy chętni w ogóle są. Warsztaty adresowane będą do rodziców dzieci do ok. 5 r.ż, a także tych, którzy dopiero spodziewają się maleństwa. Zainteresowanych proszę o kontakt na mój adres e-mail: annazajac.radom@gmail.com lub anna.jurek@onet.pl.